Lee: Dorastałem w Macon. Przywaliliśmy w jednego z truposzy, o których słyszałeś.
Hershel: Z kim byłeś? Z tą małą...
Lee: Z nikim.
Hershel: Czyżby?
Lee: Oczywiście.
Hershel: Użyłeś liczby mnogiej.
Popatrzył się dziwnie na Lee,a Lee był przestraszony, że Hershel coś podejrzewa.
Hershel: W domu śpią moi. Jest jeszcze trzyosobowa rodzina, która na noc zostaje w stodole. Możecie z córką tam odpocząć, kiedy skończymy.
Hershel odwrócił się do Clementine.
Hershel: Jak masz na imię, skarbie?
Clementine: Clem-Clementine,
Hershel: Ciężko mi sobie wyobrazić, przez co przeszłaś, Clementine.
Lee: Opiekuję się nią do czasu, aż znajdziemy jej rodziców.
Shawn: Tato, pomyślałem, że z samego rana trzeba będzie wzmocnić ogrodzenie wokół farmy.
Hershel: To nie będzie konieczne.
Shawn: Nie wiem co widziałeś w telewizji, lub słyszałeś w radiu, ale to coś większego... Chyba nikt sobie nie zdaje z tego sprawy.
Lee: Twój syn ma rację. Lepiej zabezpieczyć cały ten obszar.
Hershel: Tutaj nic takiego nie będzie miało miejsce, Shawn.
Shawn: Tato, nie żaruję. Lee, powiedz mojemu ojcu, co tam widziałeś.
Lee: Widziałem jak policjant wstał po śmierci.
Hershel: Rób, co uważasz za słuszne, i tak mamy sporo roboty.
Shawn: Lee i tamci w stodole mogą z rana pomóc. Naprawdę musimy to zrobić.
Hershel: Powiedziałem, że dobrze. Skończyłem, jutro powinieneś poczuć się lepiej.[zwraca się do Lee] Jeśli poczujesz gorąco, lub opuchlizna nie zejdzie, to znak, że wdała się infekcja.
Lee: I co wtedy?
Hershel: Będziemy musieli cię zastrzelić.
Lee i Clementine przerazili się.
Hershel: Oczyścimy to, obandażujemy i będzie dobrze.
Lee: Będę wdzięczny.
Hershel: W stodole powinny być koce, widzimy się z samego rana. Pogadamy rano. Dokąd się wybieracie?
Lee: Chyba do Macon.[Hershel odchodzi do swojego domu] Świetnie....
Clementine i Lee poszedli do stodoły.
C.D.N Jutro!