wtorek, 18 sierpnia 2015

#Sezon1 Rozdział 1 cz.6

Hershel: Czyli gdzie?
Lee: Dorastałem w Macon. Przywaliliśmy w jednego z truposzy, o których słyszałeś.
Hershel: Z kim byłeś? Z tą małą...
Lee: Z nikim.
Hershel: Czyżby?
Lee: Oczywiście.
Hershel: Użyłeś liczby mnogiej.
Popatrzył się dziwnie na Lee,a Lee był przestraszony, że Hershel coś podejrzewa.
Hershel: W domu śpią moi. Jest jeszcze trzyosobowa rodzina, która na noc zostaje w stodole. Możecie z córką tam odpocząć, kiedy skończymy.
Hershel odwrócił się do Clementine.
Hershel: Jak masz na imię, skarbie?
Clementine: Clem-Clementine,
Hershel: Ciężko mi sobie wyobrazić, przez co przeszłaś, Clementine.
Lee: Opiekuję się nią do czasu, aż znajdziemy jej rodziców.
Shawn: Tato, pomyślałem, że z samego rana trzeba będzie wzmocnić ogrodzenie wokół farmy.
Hershel: To nie będzie konieczne.
Shawn: Nie wiem co widziałeś w telewizji, lub słyszałeś w radiu, ale to coś większego... Chyba nikt sobie nie zdaje z tego sprawy.
Lee: Twój syn ma rację. Lepiej zabezpieczyć cały ten obszar.
Hershel: Tutaj nic takiego nie będzie miało miejsce, Shawn.
Shawn: Tato, nie żaruję. Lee, powiedz mojemu ojcu, co tam widziałeś.
Lee: Widziałem jak policjant wstał po śmierci.
Hershel: Rób, co uważasz za słuszne, i tak mamy sporo roboty.
Shawn: Lee i tamci w stodole mogą z rana pomóc. Naprawdę musimy to zrobić.
Hershel: Powiedziałem, że dobrze. Skończyłem, jutro powinieneś poczuć się lepiej.[zwraca się do Lee] Jeśli poczujesz gorąco, lub opuchlizna nie zejdzie, to znak, że wdała się infekcja.
Lee: I co wtedy?
Hershel: Będziemy musieli cię zastrzelić.
Lee i Clementine przerazili się.
Hershel: Oczyścimy to, obandażujemy i będzie dobrze.
Lee: Będę wdzięczny.
Hershel: W stodole powinny być koce, widzimy się z samego rana. Pogadamy rano. Dokąd się wybieracie?
Lee: Chyba do Macon.[Hershel odchodzi do swojego domu] Świetnie....
Clementine i Lee poszedli do stodoły.

C.D.N Jutro!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

#Sezon 1 Rozdział 1 cz.5

Lee: Jej rodzice wyjechali.
Shawn: Zbierajmy się. Nie możemy sterczeć w jednym miejscu zbyt długo.
Lee: Co zamierzasz zrobić?[Odnosi się do Clementine]
Clementine: Ja...
Chet: Potwory tu idą! MUSIMY IŚĆ!
Shawn: Lee, Szybko! Idziemy!
Lee, Shawn zaczynają pchać samochód, Clementine też pomagała, a Chet obserwował Zombie!
Shawn: Wskakujcie!
Wszyscy odjeżdżają samochodem, i zmierzają w kierunku farmy. Gdy już dotarli na farmę, wyglądało wszystko na bezpieczne. Prąd był, Zombie nie było! Przed dom wyszedł mężczyzna[sąsiad?]...
Osoba 1: Hej, Shawn... Śmigam do domu. Mama będzie zła.
Shawn: Nie ma sprawy, widzimy się jutro wieczorem.
Osoba 1: Miło było was poznać.[Odnosi się do Clementine i Lee]
Osoba 2: Dzięki Bogu, nic ci nie jest.
Shawn: Martwiłem się, że i tu będzie kiepsko.
Osoba 2: Ostatnimi dniami było dość spokojnie. Stary Brecon mówi, że jego klacz jest kulawa, ale to żadna nowość.
Shawn: Bez Cheta bym sobie nie poradził.
Osoba 2: Cieszę się zatem, że go ze sobą wziąłeś. Przywiozłeś ze sobą gości.[Patrzy się na Lee i Clementine]
Lee: Twój syn uratował nam życie.
Osoba 2: Cieszę się, że komuś pomógł. Więc jesteś sam z córką?
Shawn: To nie jego córka, jest jej sąsiadem.
Osoba 2: Skarbie, znasz tego człowieka?
Clementine: Tak.
Osoba 2 : To dobrze. Widzę, że nieźle zraniłeś się w nogę.
Lee: Tak, kiepsko to wygląda.
Osoba 2: Pomogę ci. Shawn, sprawdź, czy twojej siostrze niczego nie trzeba. Ty siądź na werandzie, a ja sprawdzę, czym dysponuję. Zobaczmy.... Spuchnięta jak diabli.[Ogląda nogę Lee]
Lee: BOLI jak diabli.
Osoba 2: Domyślam się. Mówiłeś, że jak masz na imię?
Lee: Lee.
Osoba 2: Miło cię poznać, Lee, Jestem Hershel Greene. Jak to się stało?
Lee: Wypadek samochodowy.
Hershel: Doprawdy? Dokąd jechałeś, zanim wydarzył się wypadek?
Lee: Do domu.

C.D.N Jutro!


niedziela, 16 sierpnia 2015

#Sezon 1 Rozdział 1 cz.4

Zdjęcia bohaterów, i ogólnie jakieś zdjęcie z tego tytułu, postaram się wrzucić w najbliższym czasie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Lee: Kurczę. Hej...
Dziewczynka: Zabiłeś to?
Lee: Chyba coś innego to zabiło, przede mną, tak myślę.
Dziewczynka: Dwa dni temu usłyszałam jej krzyk, może dopadł ją jakiś inny potwór.
Lee: Dwa dni temu? Całkiem możliwe, żeby było tak jak mówisz. Cały ten czas byłaś sama?
Dziewczynka: Tak, chciałabym, żeby rodzice już wrócili.
Lee zasmucił się.
Lee: To może trochę potrwać, wiesz?
Dziewczynka: Och...
Lee: Słuchaj, nie wiem, co się stało. Ale zaopiekuje się tobą.
Dziewczynka: Co teraz?[z przerażeniem]
Lee: Musimy znaleźć pomoc, nim się ściemni.
Dziewczynka: Tak nocą jest niebezpiecznie.
Lee i dziewczynka wychodzą z domu. Lee kuleje. Zbliżają się do płotu, nagle zauważają dwie osoby.
Lee: O co chodzi?
Dziewczynka: Powinnam zostać?
Lee: Co?
Dziewczynka: Nie chcę spędzić kolejnej nocy w domu na drzewie, ale nie wiem, czy powinnam iść. A jeśli rodzice wrócą?
Lee: Oni też. Powinniśmy iść.
Dziewczynka: I mnie odnajdą, prawda?
Lee: Nie zostawię cię samej, dobrze?
Lee i dziewczynka wychodzą poza ogrodzenie i wołają dwóch ocalałych.
Lee: HEJ!
Osoba 1: NIE POŻERAJ NAS!
Lee: Nie zrobimy wam krzywdy.
Osoba 2: Uff, przez chwilę myślałem, że ty  i ta mała zechcecie zrobić sobie z nas przekąskę.
Lee: Co robicie?
Osoba 2: Chcemy wrócić do domu, ta okolica to jakiś koszmar. Chcecie się stąd wydostać? Powinniście. Te stwory, są wszędzie. Nie widziałem drugiego, tak niebezpiecznego miejsca jak ta okolica, odkąd wyjechałem z centrum Atlanty.piętnaście mil stąd. Jestem Shawn, Shawn Greene.
Lee: Ja jestem Lee, a to jest Clementine.
Osoba 1: Jestem Chet.
Shawn: Nie powinniśmy być na widoku. Może pomożesz nam oczyścić drogę, a my zabierzemy ciebie i twoją córkę na naszą farmę. Tam powinno być bezpiecznie.
Lee: Nie jestem jej tatą. Jestem...sąsiadem.
Lee nie powiedział całej prawdy o sobie.

C.D.N Jutro

sobota, 15 sierpnia 2015

#Sezon 1 Rozdział 1 cz.3

Lee podchodzi do telefonu, który znajduje się w pokoju obok kuchni.
Lee: Może coś jest nagrane.(włącza automatyczną sekretarkę)
Automatyczna Sekretarka: Masz trzy nowe wiadomości!

Wiadomość pierwsza. Godzina  17:43. Cześć Sandra tu Diana. Ciągle jesteśmy w Savannie. Ed miał drobny "wypadek" z jakimś psychopatą, niedaleko hotelu. Musieliśmy jechać na ostry dyżur, żeby go przebadano. W każdym razie nie czuje się najlepiej, żeby dziś wracać do domu, zostaniemy tu dzień dłużej. Dziękuje, że zajmujesz się Clementine. Obiecuję, że wrócimy przed twoimi feriami!

Wiadomość druga. Godzina 23:19. Boże, w końcu! Nie wiem czy próbowałaś się do nas dodzwonić; ciężko jest nawiązać połączenie. Nie pozwalają nam wyjechać, nie mamy też żadnych wieści o Atlancie. Proszę, wyjedźcie z miasta razem z Clementine, najlepiej do Marietty. Muszę wracać do szpitala. Proszę, dajcie znać, czy jesteście bezpieczne.

Wiadomość trzecia. Godzina 6:51. Clementine? Córciu, jeśli tego słuchasz, zadzwoń na policję. 9-1-1 kochamy cię...kochamy...koch-

Lee ogląda zdjęcie rodziny, która tu mieszkała. Z krótkofalówki odezwała się dziewczynka.
Dziewczynka: Tatuś?
Lee: Co?(podchodzi do drzwi tarasowych) Halo?
Dziewczynka: Musisz być cicho.
Lee: Nie jestem potworem.
Dziewczynka: Dobrze.
Lee rozgląda się po mieszkaniu.
Lee: Gdzie są twoi rodzice?
Dziewczynka: Wyjechali ma wakację, a ja zostałam z Sandrą. Chyba są w Savannie. Tam gdzie łódki.
Lee: Jesteś bezpieczna?
Dziewczynka: Jestem na zewnątrz w domku na drzewie. Tutaj nie wejdą.
Lee: Sprytnie. 
Lee patrzy przez okno w kuchni i widzi domek na drzewie.
Dziewczynka: Widzisz mnie? Ja Ciebie widzę przez szybę. Aaaa
Lee zostaje zaatakowany przez Zombie, od tyłu. Odrzuca Zombie w stronę szafy. Zaczyna uciekać, lecz wywrócił się o kałużę krwi. Zombie wstaje i zmierza w kierunku Lee, lecz dziewczynka przybiegła z młotkiem , który dała Lee i wbiła w głowę Zombie.

C.D.N Jutro!


piątek, 14 sierpnia 2015

#Sezon 1 Rozdział 1 cz.2

Ja zasugerowałem wam formę dialogową, jeżeli chcecie inną to piszcie do mnie/lub komentujcie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lee z przerażeniem w kajdankach obudził się w zakleszczonym radiowozie(w lesie).
Lee: Ugh... Cholera... Pić...Kurwa...moja noga
Lee rozgląda się i w pobliżu zauważa policjanta, który leży w krwi.
Lee: Proszę pana! Wszystko w porządku? Nadal jestem skuty!
Lee rozbija szybę w radiowozie i wydostaje się na zewnątrz. Zbliża się do zranionego policjanta, po drodze zauważa naboje do broni i zabiera je.
Lee: Proszę pana! O kurwa...
Lee zabiera klucze, które były przy policjancie. Próbuje otworzyć kajdanki, lecz klucze mu wypadły. Podnosi klucze i zdejmuje kajdanki. 
Policjant: Guhhh...
Lee: Proszę pana?
Policjant budzi się jako Zombie. Lee upada na ziemię.
Lee: Co jest!? Ach! Cholera! ( czołgając się w stronę radiowozu.) Czym ty kurwa jesteś? Co się stało!? CO SIĘ STAŁO!? Czy jesteś, do diabła?
Lee zabiera strzelbę, która leżała koło niego przy radiowozie, próbuje włożyć nabój, lecz nabój niefortunnie mu wypada, sięga po niego i wkłada do strzelby.
Lee: Nie każ mi tego robić!
Lee odstrzelił głowę policjantowi!
Lee: Kurczę...Ma nadgniłą skórę...Wali od niego na kilometr. Co to ma być?
Lee dostrzega w oddali dziewczynkę...i wykrzykuje:
Lee: POMOCY! Sprowadź kogoś! Doszło do... strzelaniny!
Lee dostrzega za sobą gromadę Zombie i zaczyna uciekać. Wywraca się o zwłoki policjanta. Powstał i ucieka szybko nie wiedząc co się dzieje, a zombie ciągle go gonią. Zmierza przez środek lasu, dociera do drewnianego płotu, przeskakuje go i zombie przestały go gonić! Za płotem okazał się być dom.
Lee: Halo, Jest tu kto?
Lee podchodzi do drzwi tarasowych, puka, i woła:
Lee: Halo? Jest ktoś w domu? Potrzebuję pomocy.
Lee otwiera drzwi i wchodzi powoli do środka.
Lee: Wchodzę, proszę nie strzelać. Cholera...Halo? Nie jestem intruzem... ani jednym z NICH. Oni potrzebują pomocy, chyba bardziej niż ja.
Lee rozgląda się po mieszkaniu. Zauważa kałużę krwi, i przechodząc poślizgnął się na niej. Poszedł do kuchni i na lodówce zauważył notatkę.
Lee: Hm... Marsh House. Kod pocztowy z Savanny. Taką notatkę zostawia się opiekunce do dziecka.


C.D.N. Jutro!



czwartek, 13 sierpnia 2015

#Sezon 1 Rozdział 1 cz.1

Pewnego dnia, radiowozem autostradą jechali: Lee i policjant.
Policjant: Domyślam się, że jesteś niewinny.
Lee: Dlaczego tak sądzisz?
Policjant: Wiesz, wiele już typków wiozłem do więzienia. Bóg jeden wie, ilu ich było, Zazwyczaj słyszę od nich "Jestem niewinny".
Lee: I co odpowiadasz?
Policjant: "Wiem, że jesteś niewinny."
Radio policyjne: Na wylocie Peachtree 285 mamy wezwanie do pogryzienia. Wszystkie jednostki mają zwrócić uwagę na błąkające się zwierzęta.
Policjant: Prześledziłem twoje akta i wiem, że jestem z Macon.
Lee: Więc, też jesteś z Macon.
Policjant: Tak, przyjechałem do Atlanty w latach 70, żeby zostać policjantem. Chciałem pracować nad morderstwami, jak ta sprawa z senatorem, w którą się wpakowałeś, z całym szacunkiem. Naprawdę szkoda...Kurczę, wszyscy z mojej rodziny chodzili do waszej apteki w centrum. Wciąż tam działacie?
Lee: No tak.
Policjant: Dobrze.
Radio Policyjne: Na drodze do Hartsfield uwaga na karetki, prawdopodobnie chodzi o ciężkie uszkodzenia ciała.
Policjant: Mam bratanka na uniwersytecie w Georgii, długo tam uczyłeś?
Lee: Szedł mi szósty rok.
Policjant: Poznałeś żonę w Athens? Chcesz wiedzieć, jak ja to widzę?
Lee: Jasne.
Policjant: Być może ożeniłeś się z niewłaściwą kobietą?
Radio Policyjne: Trwają zamieszki. Należy się spodziewać agresji ze strony ich uczestników. Czekać na dalsze instrukcje.
W przeciwnym kierunku w pośpiechu przejechało dużo radiowozów i przeleciał helikopter.
Chwila ciszy.
Policjant: Wiozłem raz kolesia. Ten to dopiero był udany. Ciągle nawijał o tym, że jest niewinny. Straszy gość. Wielkie, łagodne oczy, okulary inteligenta. Ciągle jęczał, że to nie on. Płakał i zawodził na tym samym siedzeniu, co ty. Po chwili zaczął kopać w fotel zupełnie jak jakiś bachor w samolocie. Mówię mu, żeby przestał, że to własność rządowa, bo w przeciwnym razie będę musiał go uspokoić. Uspokoił się, a skoro wyczerpał już wszystkie opcje, zaczął płakać i wołać matkę. "Mamo, to pomyłka! To nie ja!".
Lee: Może faktycznie był niewinny.
Policjant: Niewinny? Złapali skurwiela na gorącym uczynku! Dźgał swoją żonę, ciął ją w chwili, kiedy nasi wchodzili do domu! A ten drze gębę siedząc w moim wozie , że to nie on! Chyba sam w to uwierzył. Ludziom potrafi odbić, kiedy wiedzą, że ich życie się kończy. O, to ci się powinno spodobać to mniej dobijająca historia, według mnie nawet całkiem zabawna. Pewnego dnia...
Lee: UWAGA!!!
Zombie(sztywny) wszedł na drogę, radiowóz uderzył w niego i spadł z autostrady!

-------------------------------------------------------------------------------------------
KOLEJNA CZĘŚĆ JUŻ JUTRO!(MOGĄ BYĆ DŁUŻSZE, ZAPRASZAM DO OBSERWACJI MOJEGO BLOGA)

Zaczynamy!

Witaj, drogi czytelniku. Przedstawiam wam blog, na którym będzie się rozgrywało dużo akcji. Historia będzie się składała z wielu sezonów, epizodów, będzie ona z gatunku HORROR'em. Zapraszam na pierwszy sezon epizod 1 cz. 1 już 13.08.2015!